Wymiar zmysłowy natury ludzkiej
– poznanie zmysłowe

Zwierzęta różnią się od roślin tym, iż te pierwsze kontaktują się ze światem zewnętrznym, pobierając z tegoż zewnętrznego świata już nie pożywienie (jak to było w przypadku roślin), ale coś, co najlepiej chyba nazwać informacjami o tymże świecie. Gdy spożywa się pokarm (będący jakąś zewnętrzną rzeczywistością względem tego, który spożywa), to w wyniku tego procesu przestaje on istnieć jako oddzielny byt. Inaczej jest, gdy poznaje się zewnętrzną rzeczywistość. Wówczas to przyswaja się jedynie informację o niej, podczas gdy ona sama istnieje dalej.

Kontakt z zewnętrzną rzeczywistością nie ma jedynie charakteru poznawczego. Zwierzęta nie tylko poznają świat, ale również reagują pożądawczo na niego, a mianowicie pożądają to, co poznają, albo tego nie pożądają. Kiedy postawimy zbiornik wody obok jakiejś rośliny i przestaniemy ją zraszać, roślina uschnie, gdyż nie rozpozna wody, znajdującej się tuż obok. Inaczej mówiąc, roślina nie wejdzie sama w kontakt z wodą, jeśli woda nie wejdzie w kontakt z rośliną. Gdy postawimy szklankę wody obok jakiegoś zwierzęcia, zwierzę odkryje, iż woda, której potrzebuje, znajduje się tuż obok i zacznie ją pić. Poznanie spowoduje w zwierzęciu ruch ku poznanej rzeczywistości, wywołany pożądaniem.
Tenże ruch powodowany pożądaniem „chce” być jak najbardziej skuteczny. Stąd ewolucja wykształci u poszczególnych gatunków zwierząt różne organy (narządy) ruchy (appareils locomoteurs), dzięki którym dane zwierzę będzie mogło zbliżyć się do tego, co poznało. Odmienność tych narządów wyznaczona jest przez odmienność środowiska życia danego zwierzęcia. U zwierząt poruszających się po lądzie mamy do czynienia z kończynami górnymi (przednimi) i dolnymi (tylnymi), zwanymi nogami i rękami albo łapami (łapkami). (les membres inférieurs – jambes ; les membres supérieurs – bras). U zwierząt poruszających się w powietrzu mamy do czynienia ze skrzydłami, a u zwierząt poruszających się w środowisku wodnym (ryby i ssaki wodne) z płetwami (nageoires).

Świat zwierząt w stosunku do świata roślin odróżnia się trzema rodzajami władz: władzami poznawczym, władzami pożądawczymi i „władzami ruchu lokalnego”. O „władzach ruchu lokalnego” należy pisać w cudzysłowie, gdyż nie są one właściwym źródłem aktywności, ale jedynie służą władzom pożądawczymi w osiągnięciu tego, co jest pożądane. Tak czy inaczej tę rzecz ujmując, należy powiedzieć, że dzięki tym trzem (dwom) rodzajom władz zwierzę jest w stanie nie tylko sprawiać swój ruch (zmianę), ale również go modelować, zmieniać, dostosowywać do środowiska, w którym żyje. Zwierzę jest w stanie zatem być przyczyna sprawczą i przyczyną wzorczą swego ruchu (zmiany). Jak zobaczymy, nie jest jednak w stanie być jego przyczyną celową. Ta ostatnia przyczyna dana jest zwierzęciu z góry. Zwierzę bowiem nie wyznacza sobie celu życia, a nawet go nie poznaje w sensie poznania świadomego. Można powiedzieć jedynie, że zwierzę rozpoznaje cel życia jako dany mu od wewnątrz (ustalony z góry, wszczepiony, zaprogramowany) i w jego świetle „rozpatruje” wszystkie swoje aktywności życiowe.

Jak powiedzieliśmy, między władzami wegetatywnymi istnieje pewne wzajemne przyporządkowanie. Spożywamy, aby rosnąć (dojrzewać), a rośniemy, aby osiągnąć zdolność do powielenia swojej natury (reprodukcji). Podobnie też poznajemy, aby pożądać, a pożądamy, aby osiągnąć daną rzecz. To ostatnie zaś realizujemy za pomocą „władz ruchu”. Osiągnięcie (zdobycie) danej rzeczy potrzebne jest nam niekoniecznie do konsumpcji (zniszczenia jej przez asymilację), ale często do tego, aby mieć stałą możliwość jej poznawania. Wówczas to początkiem i kresem działania władz zmysłowych jest poznanie.

Natura poznania (zmysłowego)

Aby wyjaśnić, czym jest spożywanie (co do swej istoty), musieliśmy odwołać się do poznania filozoficznego i do filozoficznych kategorii. Nie wystarczały nam biologiczne czy chemiczne opisy tego procesu. One ujmowały zjawisko spożywania od strony materialnej. Dzięki nim mogliśmy poznać wszystkie jego składniki, gdy tymczasem samo zjawisko pozostawało niewyjaśnione. Dopiero ujęcie strony formalnej tegoż zjawiska, a dokładniej wyszczególnienie duszy jako podmiotu wyjaśnianej aktywności (spożywania), pozwoliło znaleźć rozwiązanie.

Podobnie ma się rzecz z poznaniem. Można, korzystając z pomocy nauk szczegółowych (fizjologii, optyki, akustyki itd.), rozpatrywać poznanie od strony materialnej. Można przedstawiać na przykład, jak powstają fale dźwiękowe, jak dostają się do organu słuchu i jak są następnie przetwarzane na impulsy nerwowe, docierające do ośrodków słuchowych w korze mózgowej. Taki opis jednak nie wyjaśni nam zjawiska poznania dźwięków. Mimo znajomości tylu detali, ciągle nie wiemy jednak, dlaczego, mając kontakt z falami dźwiękowymi, poznajemy nie owe fale, ale coś innego za ich pomocą, a mianowicie dźwięk pochodzący od jakiegoś zewnętrznego bytu. Inaczej mówiąc, nauki szczegółowe nie są w stanie wyjaśnić, dlaczego poznajemy własność zewnętrznego przedmiotu (np. tej dziewczynki, która śpiewa), a nie własność fal dźwiękowych, które dochodzą do naszych uszu i mają z nami fizyczny kontakt.

Poznanie nie jest konsumowaniem (spożywaniem) i aby je wytłumaczyć, nie można powiedzieć, iż w wyniku procesu poznania byt B staje się bytem A. Byt B nie przestaje istnieć, podobnie jak byt A, a jednak mówimy, że zaszedł pewien proces. Od strony materialnej nie widać tu żadnej różnicy: na początku (1) i na końcu procesu poznania (2) mamy te same byty A i B.

 

Od strony formalnej mówimy wszakże, że byt A poznał byt B. Znaczy to, że byt B uległ pewnemu rozmnożeniu. Na końcu procesu poznania istnieje bowiem w dwóch postaciach: wraz z właściwą sobie materią istnieje w bycie B (na zewnątrz bytu A), ale również, bez właściwej dla siebie materii (jako B’), istnieje w bycie A. Poznanie różni się więc od rozmnażania tym, iż dany byt tworzy nie inny byt, ale jedynie swoją podobiznę, i to podobiznę całkowicie formalną, bowiem pozbawioną właściwej dla tego bytu materii. Można zatem powiedzieć, że nie cały byt się tu rozmnożył, ale że rozmnożyła się tu jego strona formalna, czyli jakaś forma należąca do tegoż bytu.

Aby byt A mógł przyjąć jakąś formę należącą do bytu B, musi w bycie A istnieć władza, czyli aktywna możność takiego przyjęcia. Jakaś forma przynależna do bytu B musi posiadać możliwość ukształtowania jakiejś materii w bycie A. Nie może to być cała materia bytu A, bo wówczas forma bytu B wyparłaby formę bytu A, tymczasem w procesie poznania byt A zachowuje swoją tożsamość. Musi być to zatem jedynie jakaś część materii bytu A, która zostanie ukształtowana przez formę pochodzącą z bytu B.

Władzę, która ma możność przyjęcia formy należącej do innego bytu, nazywa się zmysłem. Arystoteles porównuje działanie zmysłu do wosku, który posiada zdolność przyjęcia formy złotego sygnetu bez złota, z którego sygnet jest zrobiony. Od zmysłu odróżnia się organ zmysłowy, stanowiący swoiste (materialne) narzędzie, którym posługuje się zmysł. W ten sposób mówimy o zmyśle wzroku, stanowiącym władzę zmysłową, i o oczach, będących organem zmysłowym, a dokładnie – częścią organu, jeśli weźmiemy pod uwagę współpracujący z okiem mózg.
Poznanie zatem dokonuje się dzięki zmysłowi, który ma możność odczytania informacji (formy) przekazanej mu przez dany przedmiot za pomocą pewnego rodzaju pośrednika. W przypadku wzroku tym pośrednikiem są fale świetlne, w przypadku słuchu fale dźwiękowe, w przypadku węchu cząsteczki gazów. Pośrednik, docierając do organu zmysłowego, nie zostaje rozpoznany jako pośrednik co do właściwej sobie formy i materii. Zmysł wzroku nie poznaje fal świetlnych, a zmysł słuchu nie poznaje fal dźwiękowych. Zmysły poznają jedynie ową informację (formę) zawartą (zakodowaną, zaprogramowaną) w pośredniku. W tym sensie można powiedzieć, że pośrednik jako taki jest niezauważalny, nieuchwytny, przeźroczysty.

Pod wpływem pośrednika poznawczego zachodzi w organie zmysłowym pewna zmiana materialna (ale też formalna), dzięki której informacja (forma) poznawcza o danym przedmiocie może się znaleźć w podmiocie poznającym. Zmysł posiada zdolność odczytania samej tej informacji (formy), bez zatrzymania się na materii zawartej w organie zmysłowym, którą ta forma organizuje. Z tego powodu Tomasz powiada, iż zmysł jest władzą niematerialną. Jego działanie bowiem przekracza zdolności materii. Wzrok na przykład musi umieć odczytać formę barwy w źrenicy bez odniesienia jej do owej subtelnej materii, którą, będąc w źrenicy, kształtuje. Musi odczytać formę nie jako formę istniejącą w źrenicy, ale odnoszącą się do bytu, znajdującego się na zewnątrz podmiotu.

W zmyśle da się wyróżnić więc część materialną, która nazwaliśmy organem zmysłowym, i część niematerialną, zawartą w formie organizmu. A ponieważ tę formę całego organizmu nazywamy duszą (gr. psyche), możemy powiedzieć, że owa część niematerialna zmysłu ma charakter psychiczny. W zmyśle zachodzą zatem dwie zmiany: materialna w organie i psychiczna w zmyśle (a dokładniej mówiąc – w jego niematerialnej, psychicznej części). Jak widać, zmysł nie jest władzą cielesną, jak władze wegetatywne, ale jest władzą cielesno-psychiczną.

Omylność poznania zmysłowego

Istnieją teorie próbujące zredukować fenomen poznania zmysłowego do jego warstwy materialnej, twierdząc, że w procesie poznawczym nie dowiadujemy się niczego o przedmiocie, ale jedynie o pośredniku poznawczym i podmiocie. Takie stanowisko jednak jest sprzeczne z naszym codziennym doświadczeniem. Nie mówimy, że poznaliśmy fale dźwiękowe, ale że poznaliśmy głos śpiewającej dziewczynki. Nie chodzi zresztą o to, że tak mówimy (moglibyśmy się przecież mylić). Chodzi o to, że w sposób zasadniczy jesteśmy skierowani poznawczo na zewnętrzną rzeczywistość.

To nie jest tak, iż najpierw poznajemy fale dźwiękowe, a potem stwierdzamy, iż odpowiadają one jakiejś zewnętrznej rzeczywistości. W pewnym sensie można powiedzieć, że owych fal dźwiękowych w ogóle nie poznajemy. Są one pośrednikiem poznawczym całkowicie nieuświadomionym, niewidocznym (niesłyszalnym), przeźroczystym. O ich istnieniu dowiadujemy się nie tylko na drodze badań naukowych, ale na drodze zwykłego namysłu nad procesem poznawczym.

Otóż wyobraźmy sobie, że stojąc w kącie specjalnie skonstruowanej akustycznej sali, tyłem do środka owej sali, słyszymy słowa wypowiadane do nas, tak jakby ktoś stał tuż przed nami, gdy tymczasem wiemy, że osoba, która je wypowiada, znajduje się w przeciwległym kącie. Jeśli chcemy wytłumaczyć, jak i dlaczego tak się dzieje, musimy odwołać się do istnienia pośrednika poznawczego, czyli fal dźwiękowych, które, ulegając parokrotnemu odbiciu, tworzą takie właśnie wrażenie słuchowe. Tylko dlatego, że jesteśmy przekonani, iż poznajemy prawdziwie zewnętrzną rzeczywistość, możemy zrozumieć i wyjaśnić „fałszywe” wrażenie występujące w opisanym zjawisku. Możemy stanąć po środku sali i usłyszeć, kto i jak wydaje dźwięki oraz kto i jak je odbiera. To prawdziwe poznanie pozwala ocenić „fałsz” zawarty w poznaniu, które chcemy wyjaśnić.

Inny przykład. Kiedy widzimy w wodzie patyk, który wygląda na złamany, umiemy wyjaśnić to złudzenie optyczne właśnie przez to, że po wyjęciu patyka z wody widzimy, iż nie jest on złamany. W ten sposób jedno poznanie zmysłowe, uznane za prawdziwe, ocenia „fałsz” innego poznania zmysłowego. I zawsze jest tak. Nawet jeśli posługujemy się pomiarami poznawczymi, to i tak owe pomiary obserwujemy ludzkim okiem i na podstawie tego poznania, uznanego za prawdziwe, oceniamy inne poznanie.

Nie da się totalnie zakwestionować prawdziwości poznania zmysłowego. Możemy zakwestionować jedynie jedno poznanie zmysłowe na podstawie innego poznania zmysłowego. To, że odkrywamy istnienie pośredników poznawczych, nie oznacza, że odkrywamy, iż w procesie poznawczym są one poznane jako pośredniki. Kiedy wyglądając przez okno, odkrywam istnienie szyby, nie oznacza, iż kiedy patrzyłem na świat, widziałem szybę.

Podobnie z moimi uwarunkowaniami podmiotowymi. Odkrywam, że coś dzwoni mi w uchu (a nie na zewnątrz) właśnie dlatego, że ktoś mi mówi (a ja to słyszę), iż w moim otoczeniu nie ma w tej chwili niczego, co wydawałoby dźwięki. Poznanie zmysłowe może więc ulec deformacji (albo wręcz likwidacji) z powodu zmian dokonanych w obrębie pośredników poznawczych, albo zmian w podmiocie poznawczym. Zachodzenie tych zmian zostaje jednak odkryte właśnie dzięki temu, iż nie została zakwestionowana całość poznania zmysłowego, ale jedynie jego część (na podstawie obserwacji dokonanej przez inną część, którą uznano za „zdrową”).

Filozofowie klasyczni skłonni są mówić o nieomylności poznania zmysłowego. To znaczy uznają, że zmysł nie może się mylić, co do jakości, jaka poznaje. Słuch nie może poznać kolorów, a wzrok dźwięków. Wzrok nie myli się więc, mówiąc, iż widzi kolor, a słuch nie myli się mówiąc, iż słyszy dźwięk. Poza tym w poznaniu zmysłowym – powiada Tomasz – mylimy się co do rzeczy, a nie co samego doznawania (Sth, I, 17, 2 ad 1). Słuch, słysząc dźwięk, nie myli się, że go słyszy. Może jedynie mylić się, gdy przypisuje jego pochodzenie temu lub innemu zewnętrznemu bytowi, gdy tymczasem dźwięk w uchu może być rezultatem jakiejś choroby aparatu słuchowego. Pierwotne doświadczenie słyszenia głosów skierowuje naszą uwagę na zewnątrz siebie, do tego stopnia, że odkrycie, iż nie zawsze tak jest, zawdzięczamy właśnie temu bazowemu doświadczeniu. Na jego tle bowiem odkrywamy inne możliwe przypadki.

Poznanie zmysłowe dotyczy zewnętrznej rzeczywistości i informuje nas o jej jakościach zmysłowych – oto, co znajduje się u spodu naszego doświadczenia rzeczywistości. Nie jest to jakieś założenie, które można obalić. Nie dysponujemy poznaniem, które mogłoby to zrobić. Nie umiemy zobaczyć podmiotu i przedmiotu poznawczego z góry, z lotu ptaka, z perspektywy jakiegoś neutralnego obserwatora, a nasza refleksja nad poznaniem daje jedynie złudzenie takiego widzenia (jest bowiem widzeniem z wewnątrz podmiotu).

Na bazie tego pierwotnego doświadczenia (zewnętrznej rzeczywistości i jej przymiotów) ustalamy normy i skalę odejścia od tych norm (choroby, błędy…). Owe normy nie są wynikiem konwencji (jedynie wtórnie), ale są nieustannie uzgadniane z doświadczeniem właśnie. To nie wspólna konwencja ustala normę doświadczenia, ale wspólne doświadczenie ustala bazę dla konwencji. Gdy ktoś ustala, że zakres światła koloru żółtego dotyczy przedziału między 560 a 590 nm, to musi się odwołać do jakiegoś wspólnego doświadczenia. W przeciwnym razie nie byłoby tu zgody i ludzie, mając do czynienia z falą świetlną o długości na przykład 565 nm, nie byli skłonni mówić o kolorze żółtym, lecz mówiliby o kolorze zielonym.

Zmysły zewnętrzne

Kiedy mówimy o zmysłach mamy zazwyczaj na myśli nasze zmysły zewnętrzne, a mianowicie zmysł wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu. Istnieje powszechna zgoda, iż człowiek w ramach swej natury posiada owych pięć zmysłów, choć być może – o czym wielu ludzi jest mocno przekonanych – nie są to wszystkie zmysły ludzkie. Jeśliby przyjąć za Arystotelesem, że zmysł jest władzą posiadającą zdolność przyjmowania form zmysłowych, będących składnikami jakiegoś bytu materialnego, to można dopuścić, iż istnieją takie formy zmysłowe, których żaden ze znanych nam i wyliczonych tu zmysłów zewnętrznych nie jest w stanie przyjąć.

Najdoskonalszym, bo najczulszym i najwszechstronniejszym, zmysłem ludzkim jest w z r o k . Umożliwia on postrzeganie kształtów, rozmiarów, kolorów i stopnia jasności zewnętrznej rzeczywistości. Pośrednikiem poznawczym są tu fale elektromagnetyczne w pewnym określonym przedziale (fale świetlne). Organem zmysłowym są oczy połączone i współpracujące z mózgiem. Posiadanie pary oczu umożliwia ujęcie przestrzennej perspektywy i uchwycenie dystansu. Czasem w ramach zmysłu wzroku rozróżnia się kilka „pod-zmysłów” jako że na przykład receptory odpowiedzialne za rozpoznawanie koloru (częstotliwość fali) różnią się od receptorów odpowiedzialnych za rozpoznawanie jasności, czy tych od rozpoznawania kształtów. W porównaniu ze zwierzętami ludzki wzrok wypada dość blado. Niektóre zwierzęta (np. pszczoły i ptaki) mają zdolność widzenia w nadfiolecie, dzięki czemu wiedzą, gdzie znajduje się słońce nawet w pochmurny dzień. Inne (np. żółwie błotne) widzą w podczerwieni, co pozwala im rozpoznawać kształty w mętnej wodzie.

Innym bardzo wrażliwym zmysłem jest s ł u c h . Umożliwia on słyszenie dźwięków. Pośrednikiem poznawczym są tu fale dźwiękowe, polegające na przenoszeniu energii mechanicznej przez zgęszczenia i rozrzedzenia cząsteczek ośrodka bez zmiany ich średniego położenia. Narządem zmysłu słuchu są uszy połączone z ośrodkami słuchowymi w korze mózgowej. Zwierzęta posiadają na ogół dwoje uszu, co umożliwia im lepsza orientację w przestrzeni. Ludzkie uszy nie wychwytują wszystkich dźwięków, które słyszalne są dla niektórych zwierząt (np. psa czy delfinów). Niemniej istnieją również i takie zwierzęta, które mają słuch dużo słabszy od człowieka (np. ptaki czy żaby).

Kolejny zmysł to w ę c h . Działanie węchu polega na wykrywaniu zapachów. Są one rozpoznawane przez setki różnych receptorów, z których każdy rozpoznaje inne cząsteczki. Pośrednikiem poznawczym są tu różne substancje chemiczne w stanie gazowym, zaś narządem poznawczym jest nos połączony z mózgiem. Zwierzęta mają na ogół bardziej subtelny zmysł węchu niż ludzie.

Innym zmysłem, który rozpoznaje substancje chemiczne, dochodzące do narządu zmysłu, jest s m a k . W przypadku tego zmysłu chodzi o substancje stałe rozpuszczalne, gazy rozpuszczalne (również pary), a także ciecze. U wielu zwierząt smak i węch nie są rozdzielone. U tych, u których są rozdzielone, smak posiada na ogół swój narząd (receptory smakowe) rozmieszczony w jamie ustnej (język, podniebienie, krtań, gardło). U owadów receptory smakowe znajdują się na stopkach przedniej pary odnóży, a u ryb na skrzelach.

Ostatnim zmysłem – wymienianym pośród pięciu podstawowych – jest d o t y k . Dzisiaj wszakże mówi się często ogólnie o zmysłach somatycznych, których narządy (receptory) zawarte są w skórze, a sam dotyk traktuje się jako jeden z kilku rodzajów tych zmysłów. Oprócz dotyku, wychwytującego bodźce czuciowe, mówi się o zmyśle bólu (nocycepcja) i zmyśle temperatury, odpowiadającym za odczucie zimna i ciepła. Jak powiedzieliśmy, zakończenia nerwów czuciowych różnych rodzajów znajdują się w skórze i są rozmieszczone nierównomiernie na całej jej powierzchni. Najbardziej wrażliwe są dłonie, język, twarz, podeszwy, organy rozrodcze. Dzięki dotykowi poznaje się cechy jakościowe i ilościowe ciał, z którymi bezpośrednio się styka. Dotyk pełni też funkcje weryfikacji innych zmysłów, szczególnie zmysłu wzroku. Mówiąc, że receptory dotyku znajdują się w skórze, nie możemy zapomnieć, iż również wewnętrzne procesy trawienia są ściśle kontrolowane przez system narządów czuciowych, jednak dokonuje się to w sposób całkowicie nieświadomy (co różni ten proces od innych procesów poznawczych, realizowanych za pomocą pięciu zmysłów).

Jeśli za zmysł uznać nawet taką władzę poznawczą, której komunikacja z otoczeniem (lub wnętrzem organizmu, do którego należy) przeżywana jest w sposób nieświadomy (i tylko tak), to oprócz wspomnianej klasycznej niemal piątki zmysłów, należy wspomnieć o istnieniu innych władz zmysłowych. I tak mówi się w biologii od dłuższego już czasu o istnieniu zmysłu równowagi, którego narząd mieści się w błędniku w uchu wewnętrznym i który umożliwia czucie położenia i ruchów własnego ciała w przestrzeni. Innym nowo odkrytym zmysłem jest zmysł kinestetyczny (propriocepcja), czyli zmysł orientacji ułożenia części własnego ciała. Receptory tego zmysłu, ulokowane w mięśniach i ścięgnach, dostarczają mózgowi informacji o napięciu mięśniowym, dzięki czemu możemy wiedzieć (bez patrzenia), jak ułożone są nasze kończyny.

Niektóre zwierzęta posiadają jeszcze inne rodzaje zmysłów, których nie można zlokalizować w ciele człowieka. Na przykład nietoperze i delfiny dysponują dodatkowymi narządami do emisji i odbioru ultradźwięków, co umożliwia im echolokację, a nawet dodatkowo naturalną ultrasonografię – „prześwietlanie” ultradźwiękami (delfiny). Płazy i ryby dysponują narządem, który zwie się linia boczną, służącym do rozpoznawania kierunku i siły prądu wody. U wielu gatunków ryb stwierdzono występowanie receptorów elektrycznych, dzięki którym mogą one wytwarzać i rozpoznawać pole elektryczne, a co z kolei umożliwia lokalizacje innych zwierząt (wytwarzających takież pole). Ptaki, ryby, żółwie morskie, pszczoły, bydło, ale ponoć także i człowiek, posiadają receptory zdolne do wychwytywania kierunku linii pola magnetycznego, co umożliwia im orientację w przestrzeni.

Zwierzęta posiadają na ogół wiele zmysłów. Wśród nich jednak jeden zmysł jest dominujący. U człowieka takim dominującym zmysłem jest wzrok, u pewnych zwierząt słuch, u innych zapach lub dotyk. Wielość zmysłów jest czymś pożytecznym dla zwierzęcia, gdyż – po pierwsze – pozwala mu przeżyć nawet po utracie jednego ze zmysłów, a po drugie – daje możliwość sprawdzenia informacji dostarczanej przez jeden ze zmysłów. Tak właśnie najczęściej chcemy sprawdzić to, co widzimy, przez dotyk, a to, co słyszymy, przez słuch.

Zmysły wewnętrzne

Istnieją nie tylko zmysły zewnętrzne, ale również zmysły wewnętrzne. Kiedy przyglądamy się jakiemuś zewnętrznemu przedmiotowi, patrzymy na niego za pomocą zewnętrznego zmysłu wzroku. Kiedy jednak, mając zamknięte oczy, wyobrażamy sobie ten sam przedmiot, nie możemy go widzieć za pomocą wzroku. Widzimy go inaczej, za pomocą innej wewnętrznej władzy zmysłowej.

O ile jednak istnienie zmysłów zewnętrznych jest ewidentne, gdyż ich narządy są widoczne dla ludzkiego oka, o tyle istnienie narządów wewnętrznych stwierdzane jest na podstawie rozumowania. Przyjmuje się ich istnienie jako konieczne źródło powstania danej aktywności wewnętrznej. Przyjęcie istnienia władzy generującej tę aktywność wynika więc z (naukowego) przekonania o racjonalności struktury danego organizmu. Za siedzibę (narząd) naszych zmysłów wewnętrznych przyjmuje się mózg.

Nie postrzegamy oddzielnie kształty a oddzielnie kolory, nie odczuwamy oddzielnie smaki, a oddzielnie zapachy, podobnie też nie słyszymy oddzielnych dźwięków. Nawet jeśli tak jest na początku, widać w nas tendencję, aby te postrzeżenia łączyć we wspólną garść wrażeń. W ten sposób kształty, kolory, smaki, zapachy, dźwięki występują razem. Postrzeżenie jednego zmysłu łączy się z postrzeżeniem drugiego zmysłu. To łączenie nie dokonuje się pod dyktando jakiegoś wyróżnionego zmysłu zewnętrznego (każdy z pięciu zmysłów może być wyłączony z tego procesu, a proces i tak będzie się dokonywał), ale mocą jakiejś nowej zdolności poznawczej. W filozofii klasycznej tę zdolność poznawczą nazywa się z m y s ł e m w s p ó l n y m . Owocem działania zmysłu wspólnego jest swoista synteza poznawcza na podstawie postrzeżeń dokonanych przez poszczególne zmysły zewnętrzne. Jest ona możliwa dzięki tak zwanym jakościom wspólnym (wielkość, kształt, ruch), które podpadają nie pod jeden zmysł (jak zapachy czy barwy), ale pod kilka zmysłów. O ile produktem działania pojedynczego zmysłu nazwalibyśmy postrzeżenie (czy wrażenie), o tyle produktem działania zmysłu wspólnego jest pewna postać poznawcza, którą można nazwać spostrzeżeniem. Święty Tomasz uważa, że zmysł wspólny, towarzysząc w pewien sposób działaniu każdego ze zmysłów, przydaje mu pewien poznawczy nadmiar, dzięki któremu człowiek (czy zwierzę) nie tylko widzi, ale widzi, że widzi, czyli jest jakoś świadomy swego widzenia.

Część naszych spostrzeżeń zostaje utrwalona i w ten sposób zachowana. Możemy do nich sięgać, przyglądać się nim, analizować. Możemy emocjonalnie przeżywać raz jeszcze to, co już przeżyliśmy. Władza zmysłowa, która odpowiada za utrwalanie i przechowywanie zmysłowych doznań, została nazwana przez Arystotelesa i Tomasza w y o b r a ź n i ą . Produkty wyobraźni to wyobrażenia. Są one na ogół tak skąpymi odbitkami zewnętrznej rzeczywistości, że skłonni jesteśmy powiedzieć, że są bardziej ich znakami formalnymi niż podobiznami.

Warto zauważyć też, iż istnieje wyobraźnia bierna (jak u zwierząt), jak i wyobraźnia czynna (jak u człowieka). Dzięki tej czynnej wyobraźni, którą zwie się fantazją, człowiek ma moc łączenia ze sobą różnych fragmentów doznań zmysłowych w nowe całości. Może też czynnie wywoływać różne wyobrażenia z wyobraźni, a nie tylko (jak u zwierząt) być zależnym od tego, co się jego świadomości bezwiednie pojawi. Wyobraźnia utożsamia się więc z władzą, która można nazwać pamięcią (wyobrażeniową). W przypadku człowieka pamięć ta współpracuje z intelektem. Warto też dodać, że z wyobraźnią łączy się zjawisko snu. Pojawia się on w stanie dezorganizacji funkcji psychicznych, w którym wyobraźnia może pracować na usługach sił wewnętrznych (instynktu), powodując zjawisko zwane marzeniami sennymi.

Kolejny zmysłem wewnętrznym jest tak zwany i n s t y n k t . Tomasz z Akwinu nazywał ten zmysł władzą oceny zmysłowej (kiedy odnosił ją do zwierząt) lub władzą osądu myślowego lub rozumem szczegółowym (kiedy odnosił ją do ludzi). Chodzi o to, że w przypadku ludzi instynkt współpracuje z umysłem i w związku z tym przejawia pewne cechy umysłowe. Instynkt zresztą (w wydaniu zwierzęcym lub ludzkim) zachowuje się w sposób podobny do rozumu, gdyż swoje wrodzone reakcje zdolny jest łączyć z reakcjami nabytymi, tworząc w ten sposób skojarzenia, czy nawet całe ciągi skojarzeń (doświadczenia), które – jak zobaczymy – utrwalane są w tak zwanej władzy doświadczenia. Skojarzenia wykazują tu pewne podobieństwo do sądów, a ciągi skojarzeń do rozumowań. Instynkt nie tylko produkuje pewne nowe skojarzenia, które organizm potem utrwala, ale przede wszystkim posiada pewne trwałe, z góry dane, wszczepione w naturę skojarzenia i to one właśnie stanowią właściwe uposażenie instynktu.

Instynktem tłumaczymy zachowania bezrefleksyjne, które nie są spontaniczne, gdyż nie wynikają z reakcji na bodziec pochodzący z otoczenia. Chodzi więc tu o zachowania uwarunkowane nie tylko zewnętrznie (zależność od bodźca), ale również wewnętrznie. To uwarunkowanie może być całkowite (np. kiedy owca ucieka na widok wilka), albo jedynie częściowe (np. kiedy zwierzę pragnie przyjemności związanej z zabawą, ale waha się czy podejść do tego, z kim miałoby się bawić). Ta ostatnia sytuacja ma miejsce, gdy instynkt poddaje ocenie to, co człowiek lub zwierzę postrzegł z otoczenia, i gdy nie tłumi całkowicie zewnętrznego bodźca, ale nakazuje pewną ostrożność, czy nieufność względem niego.

Czym jest instynkt? Powiedzieliśmy już przy omawianiu warstwy wegetatywnej człowieka, że instynkt jest zdolnością do wykonywania czynności niewyuczonych (nienabytych), swoistych dla danego gatunku, a związanych z jego przetrwaniem i rozwojem, co znajduje swój wyraz również w dążeniu jednostek, należących do danego gatunku, do zachowania i rozwoju ich życia indywidualnego. Instynktem nazwaliśmy całość władz wegetatywnych, jako że one właśnie uzdalniają dany byt do tego, by stał się przyczyną sprawczą swego ruchu, bez możliwości bycia przyczyną wzorczą i celową (te dwie przyczyny są bowiem z góry dane).

Instynkt, który Tomasz z Akwinu nazywa władzą oceny, działa w ten sposób, że „ocenia” właśnie to, co zostaje postrzeżony (pochodzi z zewnątrz) i „sprawdza”, czy zgadza się to, z dążeniem organizmu do zachowania i rozwoju życia. Jeśli „ocena” jest pozytywna, to – jak zobaczymy przy okazji omawiania zmysłowego pożądania – pojawią się w organizmie poruszenia uczuciowe, nakłaniające organizm do przylgnięcia, zdobycia, oswojenia tego, co zostało poznane. Jeśli zaś „ocena” jest negatywna, to w organizmie pojawią się uczucia, nakłaniające organizm do odrzucenia, oddalenia się, odseparowania się od tego, co zostało poznane.

Jak powiedzieliśmy, zachowania pod wpływem instynktu mogą być niecałkowicie przez niego uwarunkowane (zdeterminowane), wówczas takie zachowania mogą mieć charakter spontaniczny, nietypowy, nieschematyczny, ale mogą być też całkowicie zdeterminowane. W tym ostatnim wypadku mówimy o odruchach, czyli o zachowaniach schematycznych, typowych, mechanicznych. Odruchy z kolei mogą być nabyte lub wrodzone. Pierwsze, czyli tak zwane odruchy bezwarunkowe, są działaniami o charakterze automatycznym i – jak wszystkie zachowania instynktowne – są związane z dążeniem do zachowania i rozwoju życia. Odruchy te są wrodzone, a uaktywniają się za pośrednictwem rdzenia kręgowego oraz podkorowych części mózgu. Reakcja odruchowa przebiega bez uświadomienia, to znaczy, że nerwy, pobudzając odpowiednie mięśnie, wywołują odruch przed powiadomieniem mózgu. Im doskonalsze jest zwierze, tym mniej posiada odruchów bezwarunkowych, a więcej warunkowych. Dość powiedzieć, że u dorosłego człowieka występują jedynie nieliczne tego typu odruchy (np. odruch kolanowy, czy odruch wymiotny). Co ciekawe, niemowlę posiada wiele odruchów bezwarunkowych (odruch płaczu, odruch ssania, odruch chwytny…), które nikną w miarę nabywania przez dziecko odruchów warunkowych.

Drugi rodzaj odruchów, tak zwane odruchy warunkowe, wiążą się z działaniem ostatniego zmysłu wewnętrznego, który nazywa się w ł a d z ą d o ś w i a d c z e n i a . Tomasz z Akwinu nazywa tę władzę memoria (pamięć) i powiada, iż stanowi ona ujęcie tego, co przeszłe, w odniesieniu do tego, co teraźniejsze. Władza doświadczenia, podobnie jak instynkt, należy do wegetatywnej warstwy natury ludzkiej. Produkty władzy doświadczenia nazywamy skojarzeniami lub doświadczeniami (rozumiejąc przez doświadczenie pewien ciąg skojarzeń).

Mechanizmem powstania skojarzeń (doświadczeń) zajmowali się już starożytni. Arystoteles sformułował cztery prawa kojarzenia idei (reprezentacji, impresji): kojarzenie przez styczność (kiedy idee tworzą skojarzenia na zasadzie styczności w czasie lub przestrzeni), kojarzenie przez podobieństwo (kiedy idee tworzą skojarzenia na zasadzie jakiegoś podobieństwa między sobą), kojarzenie przez kontrast (kiedy idee tworzą skojarzenia na zasadzie tego, iż w pewien sposób przeciwstawiają się sobie).

Chodzi więc o zdolność do uruchamiania nabytych zachowań, które działają na zasadzie odruchów. Jak powiedzieliśmy, władza doświadczenia generuje tak zwane odruchy warunkowe. Powstają one podczas życia danego osobnika na bazie odruchów bezwarunkowych i wynikają z powtarzalności pewnych sytuacji. Iwan Pawłow jako pierwszy zademonstrował i naukowo opisał przykładowa sytuację powstawania nowych skojarzeń (odruchów warunkowych) na bazie skojarzeń trwałych, wrodzonych, wdrukowanych w naturę (odruchów bezwarunkowych). Podanie psu pokarmu do pyska wywołuje u niego odruch bezwarunkowy, polegający na wydzielaniu śliny. Otóż, można uzyskać reakcję wydzielania śliny na dowolny sygnał wzrokowy lub dźwiękowy. Aby wytworzyć takie nowe skojarzenie (odruch warunkowy), wystarczy regularnie powtarzać tenże sygnał w towarzystwie bodźca bezwarunkowego.

Jak widać, odruchy warunkowe, wygenerowane przez władzę doświadczenia, nie pojawiają się w sposób bezwiedny (automatyczny), ale rodzą się (przez powtarzanie) po dokonaniu pierwotnej oceny danego bodźca przez ośrodek kojarzenia w mózgowiu. Gdy skojarzenie zostaje utrwalone, obecność świadomości przestaje być niezbędna. Z czasem tworzą się bardzo długie ciągi skojarzeń, dzięki którym możemy wykonywać skomplikowane czynności życiowe bez skierowanie nań swojej uwagi. W ten sposób na przykład kierujemy samochodem, czy posługujemy się widelcem i nożem.

Władzy doświadczenia, podobnie też jak władza instynktu, może determinować jakiejś zachowania niecałkowicie. Wówczas to takie zachowania mogą mieć charakter spontaniczny, nietypowy, nieschematyczny, gdyż w pewnej, znaczącej mierze są wynikiem spontanicznej reakcji na bodźce otoczenia. Często jednak władza doświadczenia determinuje zachowanie w sposób całkowity. Wtedy to właśnie mówimy o odruchach warunkowych, odruchach pozbawiony cech spontaniczności.

Podsumowując, dysponujemy pięcioma (albo więcej niż pięcioma) zmysłami zewnętrznymi i czterema zmysłami wewnętrznymi. Wśród tych ostatnich podstawowymi władzami są sens wspólny i instynkt. Do każdej z tych władz przypisana jest swoista pamięć, tak jak to widać na poniższym rysunku:

 

Jak powiedzieliśmy, instynkt i władza doświadczenia są władzami związanymi z wegetatywną częścią organizmu. Działanie instynktu wspomagane jest przez władzę doświadczenia tak, iż działanie popędów do zachowania i rozwoju życia nie jest skazane jedynie na uleganie tendencjom z góry danych (wszczepionych w naturę). Działanie zwierzęcego instynktu jest modyfikowane przez nabyte doświadczenie, co czyni że popędy działają w sposób doskonalszy niż było to w przypadku roślin.

Po co poznajemy

Omawiając władze wegetatywnego wymiaru ludzkiej natury, powiedzieliśmy, że dzięki rozmnażaniu (najdoskonalszej władzy wegetatywnej) dany organizm może przedłużyć swoje istnienie przez uczestnictwo w życiu swego potomstwa. Arystoteles uważał, że ta tendencja w przyrodzie jest imitacją boskiej wieczności. Powiedzieliśmy również, że dzięki rozmnażaniu gatunek może się rozprzestrzeniać, co – idąc za intuicja Arystotelesa – uznać można imitację boskiej wszechobecności. Twierdzi się tu zatem, że ewolucją natury kieruje pewna celowa siła dążąca do jak największej doskonałości. Odniesieniem docelowym dla tej siły są atrybuty tradycyjnie przypisywane Bogu.

W tej celowej perspektywie należy spojrzeć również na fenomen zmysłowego poznania, czy przy okazji poznania w ogóle. Wspomnieliśmy, że dzięki poznaniu dany byt przyjmuje do siebie formę innego bytu, w przypadku poznania zmysłowego – formę jakiejś cielesnej własności tego bytu (bez właściwej dla tego bytu materii). Następuje tu więc swoiste ubogacenie treściowe. W sposób formalny (bo nie materialny) organizm nabywa właściwości innych niż jego własne. Jak powiada Tomasz, rzecz staje się nie tylko tym, czym jest, ale w pewnym sensie jest inną rzeczą (In II De Anima, 5, 283).

Poznanie stwarza możliwość ubogacanie bytu o nowe formy (treści) bez niszczenia tego, co jest poznawane. Dzięki poznaniu byt wychodzi poza siebie, w jakimś sensie siebie przekracza. W ten sposób doskonali się, upodabniając się do Tego, który jako Ostateczna Przyczyna Wzorcza całej rzeczywistości, posiada w sobie wszystkie formy rzeczy. Jak powiada Arystoteles, dusza zdolna poznać wszystko jest w pewnym sensie wszystkim. Dzięki poznaniu, w jednym bycie – podobnie jak w Bogu – może zaistnieć doskonałość całego świata materialnego (jeśli ograniczymy się do poznania zmysłowego) lub całego świata (jeśli będziemy mieć na uwadze poznanie w ogóle – zmysłowe i umysłowe).
Władze wegetatywne (szczególne władza rozmnażania – jako władza najdoskonalsza i w pewnym sensie docelowa) pozwalają organizmowi uczestniczyć w przyczynowaniu sprawczym, jakie dokonuje się w przyrodzie. Ostateczne źródło tego przyczynowania widzimy w Ostatecznej Przyczynie Sprawczej, czyli Bogu. Władze zmysłowe natomiast (szczególnie władza poznania) pozwalają organizmowi uczestniczyć w dokonującym się w przyrodzie przyczynowaniu formalnym (wzorczym). Ostateczne źródło tego przyczynowania widzimy w Bogu jako Ostatecznej Przyczynie Wzorczej.